Dzien dwudziesty piaty listopada

No I minal piatek. kolejny dzien, kolejnego tygodnia. Nie moge powiedziec, ze dzien minal spokojnie, calkiem niezle bylo.

Pojechalam na market, pogadalam ze znajomymi, Wyslalam przesylke. Dalej uwazam, ze powinnam dostac nagrode za pakowanie paczek.Albo chociaz lizaka na pocieszenie za artyzm uzycia tasmy klejacej. Ale coz… nie mam co na to liczyc nawet. Za to kupilam paski do glukometru… troche bez sensu, bo nie mam za wiele krwi, ale czasem warto cukier sprawdzic. Nabylam rowniez plaster, bo ostatnio improwizowalam z taka specjalna tasma do mocowania opatrunkow. No I bede zmieniac chaos na mojej glowie. poprzedni sie elegancko spral, wiec pora juz odpowiednia. Piekny, gleboki fiolet. Pewnie na moich wyjdzie troche inny niz na pudelku, ale dla mnie wazne, ze bedzie fioletowo.

Dostalam dzisiaj sporo wloczek. Takich bardziej fantazyjnych, z roznymi paprochami, wloskami, bablami, I roznymi takimi smieciami. Juz nawet mam pomysl do czego bede ich uzywac. Generalnie jako dodatki do innych rzeczy, bo jako samojedne efekty tworczosci, to raczej beda sie srednio prezentowac. Najwazniejsze, ze mam juz zamysl.

H bedzie miala w srode popoludniu kolonoskopie. K dostal calkiem interesujaca oferte pracy. A ja siedze I dlubie zielonego potworka. Wczesniej sobie pogralam chwile. Teraz pora znowu porobic troche I sie klasc.

This entry was posted in Wszystko. Bookmark the permalink.

Leave a comment