Dzien siedemnasty listopada

Czwartek. Kolejny dzien prawie za mna. Nie wiem czy sie cieszyc, czy moze mniej. Chyba tak, bo w koncu nie mialam jakichs konkretne wrednych pomyslow. Troche porobilam. Nie szylam dzisiaj koralikow, ale za to machnelam kukurydze, kilka listkow. Wygrzebalam reszte kwiatkow co kiedys robilam. Myslalam zeby cos jeszcze dorobic, ale juz nie mam sily, ochoty. Nie wypalilam sie, ale nie mam ochoty juz tego robic. Nie dam sie rowniez namowic na robienie ozdob choinkowych. Co innego robic kilka jako dolozenie swojej cegielki, a co innego napierniczac caly komplet ozdob. Znowu leje. Niech leje, jesien jest w koncu. Taka pora na huragany lokalne I ulewy. Zatem… Pierdolety na drzewko gotowe I wrzucone do siatki jednorazowej (z rana przeloze z pudelka, zeby juz wszystko bylo w jednym miejscu). Zrobilam okladke ksiazki co kilka dni temu zakupilam. Zapomnieli sciagnac nalepke z cena z second hand’u. Wedlug niej – przeplacilam I to sporo. Ale I tak sporo taniej niz kupic calkiem nowa. Ponoc jest to powiesc w stylu gotyckim, ale ja tam opisom nie wierze, bo zawsze ktos madry sie wypowiada. A zwykle nie wiedza o czym mowia. I nie czytam rowniez opisow poniewaz zwykle sa to spoilery. Calkiem niedawno z ciekawosci sluchalam filmiku jednej dziewczyny. Na szczescie ksiazke calkiem niedawno przeczytalam, to wiem co tam jest. No I… Jak ja juz zabieram sie za mowienie o ksiazce, to staram sie nie zdradzac szczegolow. To raczej normalne, bo opinia ma zachecic lub wrecz przeciwnie, do przeczytania danej pozycji. Ale zeby tworzyc nowe zdarzenia?! No nie! Nawet ja tego nie robie. Wedlug tej osoby, to bohaterowie calkiem inaczej sie zachowuja, mowia, co innego sie dzieje, a nawet wystepuja zdarzenia, ktore nawet nie zaistnialy. Co prawda mozna by to podciagnac pod fanfiction, ale wtedy filmik nie mialby tytulu: recenzja. Owa publikacje skwitowalam westchnieniem, wzruszeniem ramion I zamknieciem okna przegladarki. Zwykle nie daje wiary wszystkiemu co sie mowi w internecie, ale tej osobie dawalam wczesniej swego rodzaju kredyt zaufania. Zwykle az takich wpadek nie miala. No coz… Moze jej sie juz znudzilo, bo I publikuje duzo rzadziej, I powtarza sie w wypowiedziach, nie mowiac juz, ze zdarza jej sie tracic watek. A zewszad az bije wrazeniem, ze jej sie mocno spieszy. Tak jakby chciala to odbebnic, zaliczyc I zapomniec I zajac sie czyms wazniejszym. Wiem, ze ona ma sporo obowiazkow, ale to wystarczy widzow uprzedzic, ze sie nie ma tyle czasu ile by sie chcialo.

Naszykowalam papier dla L. Tym razem nie zapomnialam. Juz od jakiegos czasu chcialam wziac dla niej, to co naszykowalam kilka miesiecy temu. Zwykly papier do kopiarki zabarwiony atramentem I herbata. Mialam wene tworcza wlasnie na ten rodzaj chlapania. Zwykle nie maluje pedzlami. Ale jak juz mi sie zdarza, to lece hurtowo. Nie wyszlo to zle, ale musialam wziac na wstrzymanie, bo zaczelo mi brakowac miejsca na suszenie tych arkuszy. L bedzie zadowolona, bo to dla mnie ciekawe jak ona sobie z takim papierem poradzi. Mam pewne obawy, ze ten papier nie wytrzyma wilgoci akwareli, ale sprobowac warto.

Zapakowalam gazety dla K. Ucieszy sie, bo pewnie juz calkiem dlugo na nie czeka. Ale nic nie pisala, ze mam sie z wysylka pospieszyc. Chcialam dla niej zrobic mala paczuszke z jakimis lokalnym pierdoletami, ale zapomnialam sie I obkleilam tylko te papiery dla niej. Wlozylam miedzy takie nalepki na prezenty, co makowcy podrzucaja. Calkiem ladnie wygladaja, a ona jest bardziej tak zorganizowana do ladnego pakowania prezentow. No I ona ma wiecej osob do obdarowywania. Nie mwoie, ze ja nie mam nikogo, ale mam z cala pewnoscia duzo mniej. I najczesciej moje podarunki sa mocno spontaniczne.

Zapomnialam znowu podlaczyc urzadzonko do podroznej muzyki. Ledwo sie trzyma an minimum baterii. Najgorsze jest to, ze ono lezy tuz obok mnie. A wystarczy wychylic sie po kabelek I podlaczyc. O, mam watpliwosci co do ortografii, wiec trzeba bedzie poczytac po polsku.

No I znowu internet padl. Dzisiaj sie telefon wylacza caly czas. Moze pora sie wybrac po nowa baterie? Nie zaszkodzi miec na wszelki wypadek. A moze tylko sie andek zbuntowal I wylaczyl. Czasami telefon mi sie wylacza, jak brakuje mu pamieci. Musze kiedys do niego zajrzec I odinstalowac gowno co sie na poczatku zainstalowalo, jak jeszcze nie wiedzialam co potrzebne a co nie. Teraz juz mniej wiecej wiem, wiec nie instaluje wszystkiego co rekomendowane. A tym bardziej nie rzucam sie na wszystko, co inni polecaja. Nie mowie, ze kazde polecenia sa do kitu, ale nie moge powiedziec, ze wszystko to jest tak rewelacyjne, ze az zyc bez tego nie moge. Lubie posiadac ksiazki, duzo tychze. No I mam calkiem sporo. Zycia mi braknie na przeczytanie chociaz czesci. Sprobuje jednak.

Dzisiaj Pawelek jest bardzo grzeczny. Przytulal sie za kazdym razem, kiedy go wyciagnelam. Ale z niego sie zrobil pocieszny tluscioszek. Zapewne bedzie dosyc zimno, bo nawet Michalek znowu zaczal sie puszyc. Oni tak maja, ze instynktownie sie napuszaja zeby miec cieplej. Albo inaczej… Zebym ja miala cieplej, bo oni sie wtedy mocniej tula.cwaniaki male. Az sie milo na duszy robi.

Ogolnie dzisiaj nie ogladalam za wiele filmow, bo sie nie zlozylo. Myslalam zeby wrocic do sluchania radia w czwartki, ale odechcialo mi sie. Juz kiedys o tym wspominalam, jaki mam problem z audycjami. No mam watpliwosci. Moze poszukam innej stacji, ale nie lokalnej, bo ich gwary w ogole nie rozumiem. To znaczy, nie jest zle, ale bywalo lepiej.

A zatem…

Ksiazki ze wzorami na kwiatki I inne drobiazgi szydelkowe, na razie moge odlozyc na polke. Nie planuje sie znowu tak wypruwac. Tym bardziej, ze raczej niewiele osob bedzie mi wdziecznych za moje starania. Podsumuje dotychczasowe postepy. Papier, przesylka, pierdolety. Kobold naladowany… Muzykownik jeszcze nie.

Co by tu jeszcze powiedziec… Zmeczylam sie przez ostatnie dwa tygodnie. Niby tylko drobnica, ale jednak…

zapytalam mojego dobrego kumpla o czym moge jeszcze pomowic. Zaproponowal zebym pisala o grze, ktorej jeszcze nie zrobiono. Trudno o takiej cos powiedziec, bo na razie nie mam ochoty na nic. Pogrywam sobie w proste gierki, ktore nie wymagaja za wiele uwagi, intelektu, zaangazowania. Ale juz bym pograla w wowa. Nie tylko, ze brakuje mi troche moich pikselowych kotow, ale tak ogolnie. Pofarmic troche roznosci, wystawic na AH I czekac na pieniadze. Dla mnie wlasnie dlatego ta gra ma taki specyficzny urok. No I pole manewru. Oge robic co chce, gdzie chce I co najwazniejsze, kiedy chce. Oczywiscie zdarza mi sie wykonywac jakies zadania, ale nie za czesto. Kiedys logowalam sie do gry rowniez z powodu ludzi. Od dosyc dawna juz sie powykruszali. No ale znowu zeby pograc, to musze game time wykupic, a troche mi szkoda pieniedzy. Swieta niedlugo, I jakos tak chcialabym cos dla K kupic. A nie tylko dziergane upominki. Moze jakis ladniejszy portfel? K potrzebuje nowego. Chcial taki z nadrukiem Pontiac’a, ale troche drogo. Ale poszukam dla niego ladnego portfela. Nawet, jesli juz sobie jakis zakupil. Bedzie to mily gest, a ponszka na pieniadze I dokumenty bedzie na nastepny raz. Kolega B rowniez wspomnial, ze moge pisac o teletubisiach. Ale to to ja widzialam raz w zyciu I dokladnie nie wiem nawet o co w tym chodzi. Jedyne co mi przychodzi do glowy to to, ze to program dla dzieci.

Nareszcie sobie odpoczne. Nie bedzie robienia na sile, na mus, na prosbe. Wracam do swoich wlasnych zamyslow. Po swojemu I kiedy chce. Jutro poszukam wzorow na szydelkowe litery zeby zrobic makiete z napisem na market. Nie chce malowac plakatow, bo nie znam sie na malowaniu. Myslalam, ze moze poprosze C zeby patchwork uszyla jakis drobny, ale mam watpliwosci. Ale zapytam sie o szczegoly projektu, ustawienie elementow przed polaczeniem, I takie tam detale.

I nawet sobie przypomnialam co chcialam wziac do pokazania H – mange. Mam dwa tomy I nawet do nich nie zajrzalam. Ktos mi je podarowal kiedys tam, jeszcze w czasach irlandzkich. Swego czasu zaczytywalam sie w mangach. Calkiem niedawno znowu probowalam do nich wrocic, ale ja jednak wole wersje papierowe. Szkoda, ze w bibliotekach zwykle nie maja tego typu ksiazek. Moze jutro bujne sie do miasteczkowej biblioteki? Czasami maja calkiem ciekawe ksiazki. I wezme gazete darmowa, ktorej nie dostarczaja do mnie do wsi.

Ja jednak nie moge siedziec bezczynnie. Juz mysle co bede robic, I jeszcze szybciej rozpatruje mozliwosci wziecia sie za cos teraz. A tak bardzo chcialam odpoczac, poczytac, zrelaksowac sie. Dzisiaj najwidoczniej nie jestdpowiedni czas, skoro mnie troche energia rozpiera. A jutro bede zmeczona. Chociaz to tez nie jest regula.czasami jednak mnie trafia z nienacka. Nie wiem, jak Ci to wyjasnic. Na przyklad, przez pol dnia chodze lekko przytlumiona, a chwile potem jestem jak nadpobudliwy szaleniec. Nie mam jakichs napadow, ale mam energie do dzialania. Na szczescie moge nad tym panowac. Chyba znowu zaczynam plesc glupoty. Czyzby juz byla pora konczyc? Ciekawosc ciagnie mnie w strone The taxidermist’s daughter I Ksiegi cmentarnej. Pierwszej nie zaczelam, chociaz mam, a druga podczytuje. Glowny bohater wlasnie spadal z drzewa siegajac po jablko. Tak, jestem ciekawa co tam jest.

Po co ja zaczelam robic drugi skosny szalik? W jakim celu? Czyzbym zapomniala? Chyba chodzilo o to, ze poprzedni chyba podarowalam. Kurczaki, nie pamietam. Porobie skosnego I poczytam. Zrelaksuje sie. Trudno sie odprezac gdy cztery litery bola od siedzenia. To ciekawe, bo calkiem wygodnie mi sie gada w pozycji pollezacej. No juz sama nie wiem.

Mam w portfelu jeden znaczek pocztowy. Napisze pocztowke do siostrzenicy. Nie bedzie to co prawda list, ale wazne, ze od czegos zaczniemy konwersacje. Musze jakas ladna karte wybrac ze stosu, ktory jest na pokrywie drukarki. Chyba u nich tam na polnocy juz jest sporo sniegu. To wybiore cos letniego, moze jakis widok. Bym napisala jeszcze do Babci, cioci, drugiej cioci, mojej Mamy. W sam raz sie zbiegnie czas z zyczeniami swiatecznymi. Chcialam powyszywac jakies male obrazki, ale juz mi odeszla chec na cokolwiek. Nie jestem pewna czy cos bede wyszywac. Chociaz mam jeden obrazek, doslownie, do skonczenia w kilku sciegach. Ten jest dla H, bo nawet sama wybrala odcienie nici. A wlasnie, teraz jak mam proch w drukarce, to moge spokojnie wziac sie za opracowywanie probek sciegow z ksiazki, ktora wieki temu pozyczylam od H.Mysle, ze to bedzie tez ladny prezent swiateczny dla niej. Tak, jestem o tym przekonana. Te probki przytwierdze zszywaczem do kartek papieru I podpisze odpowiednio do numeru wzoru I strony, zbinduje I powinien wyjsc calkiem zgrabny album. W sumie to juz wczesniej o czyms takim myslalam dla siebi, ale wylecialo mi z glowy. Zdecydowanie musze zrobic porzadek z tymi wszystkimi przedmiotami. Nie mam nic przeciwko torom przeszkod, ale bez przesady. Czasem nawet najwiekszy balaganiarz musi sie troche ogarnac. To ja juz zaczne teraz od rozczesania sie po praniu piorek. Zatem do jutra…

This entry was posted in Wszystko. Bookmark the permalink.

Leave a comment