Dzien osiemnasty listopada

Dzien obfitowal z ciekawe wydarzenia. Nie spodziewalam sie tego po piatku, ale nie ma co narzekac.

Najpierw sie obudzilam pare minut po czwartej. Na jaka cholere, to ja nie wiem. Probowalam zasnac ponownie, ale tez jakos opornie mi to szlo. Prawie zaspalam na drugi budzik, bo pierwszego to w ogole nie slyszalam. Tez nie ma co marudzic, bo ja sprytna jestem I ustawilam cztery specjalnie na ten poranek. Wiadomo, jakos sie pozamiatalam do torby I ruszylam na podbijanie marketu. Gdy dotarlam zdazylam zaliczyc maly deszczyk. Taki niewielki, ale juz parasolke otworzylam. Przedyskutowalam sprawe makiety na sciane z S, I radosnie rozpoczelismy handelek. Oddalam N ozdobki choinkowe (nareszcie moge o nich zapomniec). Dalam H drobiazgi co dla niej mialam naszykowane. No I zaczelo sie najciekawsze – pierwszy raz w tym roku spadl snieg. Na poczatku biezacego roku nie bylo nawet drobiny, wiec sie nie liczy. Sypalo calkiem duzymi platami. I nawet zdazylam zrobic dwa zdjecia opadu. Jak w miescie nie bylo nawet sladu, I nawet slonce wyszlo, tak u mnie we wsi normalnie czas sie zatrzymal na okolo godzinie dziesiatej, gdy zaczelo przestawac sypac. Dotarlam do domu, gdy lekko deszczyk sobie kropil. Teraz znowu leje, a jest ciemna noc, ale nie gwiezdzista, bo zasnuta chmurami. Powiedzialabym, ze miekka kolderka, ale napuchniete woda chmurzyska nie sa lekkie.

Zmarzlam dzisiaj troche.

Naszykowalam sobie zaraz po wejsciu, kubal herbaty I kanapki. Wchlonelam ten prowizoryczny posilek I postanowilam troche sie polenic, czyli wlaczylam klocki. Dzisiaj calkiem niezle mi sie budowalo, tylko nie wiem jakim cudem tory mi sie zaczely krzyzowac. A moglabym sie upierac przy stwierdzeniu, ze kierowalam sie na zachod. Co prawda przy okazji omijalam drzewa, sadzawki, rabatki kwiatowe, nawet strumienie. Niewykluczone, ze nie raz zapomnialam odbic w druga strone zeby trasae naprostowac. No zobaczymy co K powie, bo wyslalam mu plik z mapa. Juz wiem co zrobie. Sporzadze sobie mape w grze z najwiekszym omniejszeniem I moze bedzie widac wszystkie nitki moich kolejek. Na pewno tory musze odgrodzic plotkiem, bo juz kilka razy psy, swinie I inne zwierzeta wlazly I musialam je przepychac. Musze koniecznie zapamietac zeby z psiakami sie obchodzic delikatnie (nawet jesli to sa piksele), bo sie zloszcza I gonia przez niezly kawalek mapy. Myslalam zeby zainstalowac sobie modyfikacje, ale juz mi sie nie chce. Moze pakiet z grafikami zeby klocki ladniej wygladaly. Teraz tez calkiem fajnie sie prezentuja, ale szklo mi sie wybitnie nie podoba. Kiedys popatrze, bo jestem ciekawa jak to bedzie szlo na nowym komputerze. Dzisiaj, czy wczoraj w nocy jeszcze, K pisal, ze mu wilagersi nie chca siedziec w zamku. Pamietam,z e zamek przebudowalismy na biblioteke. Ja bym najchetniej sprobowala jednej sztuczki, czy zadziala, ale nie chce zeby K to widzial. Chce mu zrobic niespodzianke. Kiedys slyszalam w jakims filmiku, ze wystarczy wiesniakom postawic sporo drzwi I sie beda miejsca trzymac. Moze najpierw na swojej bazie sprawdze, a potem zastosuje na bibliotece. Mysle, ze podkopie sie bezposrednio pod biblioteke. Tak, najpierw u siebie przetestuje. W sumie to oni nie beda mieli gdzie uciekac, bo pokombinuje w pobliskiej wiosce. Nawet jak uciekna to na wlasne ryzyko. Juz raz kiedys mi kulki zwialo. Calkiem mozliwe, ze moje osiedle domkow dla nich juz sie niezle rozroslo. No nie wiem, z nimi to jak z dziecmi. Jak im sie plotu nie postawi, to nawiewaja we wszystkie strony. Calkiem zabawne sa male chlopki, ktore w jakis magiczny sposob sie pojawiaja przy doroslych osobnikach. Na szczescie te enpece nie maja okreslonej plci, bo nie wiem co by bylo. Ostatnio mielismy z K mnostwo smiechu, jak przylapalismy dwoch wilagersow przytulajacych sie za dzrewem. To nie bylo przytulanie, tylko sie tam przyblokowali, ale zawsze to smieszniej, jak sie jakas zabawna historyjke do tego dopisze. Calkiem niezle nam to idzie. Zastanawiajace jest to, ze nie mam cierpliwosci jak K, do budowania niebotycznych budowli, I takich na calkiem wielka skale. On postawil sobie stocznie z lodzia podwodna, fabryke samochodow, czolg, nawet pojazd latajacy UFO (ktory wyglada jak statek kosmiczny), punkt widokowy, biblioteke… A ja mu zaczelam kopac piwniczke (z kopalnia), ale szybko przerobil to jakas nieokreslona podziemna budowle. Ja tak nie umiem. Nawet proste linie kolejowe wychodza mi wybitnie krzywo I pokretnie. Podobnie jak wiekszosc moich prob wyjasnienia najprostszych zagadnien. Bo wiesz, jak ja czasem widze budowle innych ludzi, to az dech zapiera. Ja wiem, ze z tym, to jak ze wszystkich, trzeba cwiczyc zeby sie wprawic. Ze wszystkim tak jest. Zapomnialam dzisiaj plastra zakupic. Pamietalam, jak wychodzilam, ale gdy wracalam, to juz mialam pustke w glowie. Bardzo chcialam sobie dzisiaj ksiazke kupic. Tak sie zlozylo, ze poczta w miescie miesci sie w ksiegarni.

Ale wracajac do klockow. Jak juz wroce do glownej bazy, a raczej rpzystanek przed, to w wiosce wyprobuje drzwiowy sposob. Moze lekko naprawie mieszkancom ich sciezki I coniektore domki, bo cos jakby sie jakas mala katastrofka przetoczyla. Bedzie im milo. O ile w ogole to zauwaza. Na pewno, bo wdziecznosc mieszkancow jest nieoceniona. Kiedys u K z takiej radosci, to sie z wioski wyniesli. Moze im dobuduje jakas chalupke I pole, zeby im sie nie nudzilo. Jedzenia tez zeby nie zabraklo przy zwiekszonej populacji. Raczej nie bedzie to jakies wielkie skupisko ludzkie, widoczne z wiekszej odleglosci. Ale wiecej ich bedzie. Moze jakis festyn sobie zorganizuja. Wiecej swiatel im zamontuje. Moze jakies meble I lozka wstawie. A przy okazji popracuje nad roznymi meblami w glownej bazie. Bardzo zgrabna kuznie sobie w bazie zbudowalam w kamieniu. Magazyn pod ziemia… Tylko jeszcze musze sobie opracowac sposob transportowania gotowych przedmiotow na powierzchnie, bo takie tuptanie po schodach, to nawet pikselowego ludka moze wymeczyc. Cos wymysle. Najwyzej bede biegac.

Jedna z moich linii kolejowych dociera do takiego malego kamieniolomu, ktory przypomina mi ksztaltem amfiteatr. Raczej nie bede tam nic zmieniac. Zbuduje szalas na przystanek kolejowy, bo tam jest taka calkiem zgrabna jaskinia. Potem przeniose sie w kolejne miejsce I tez tam zorganizuje jakas wiate. Zeby deszcz na glowe nie kapal. Ale czasami to sie zdarzaja tez takie calkiem mocne ulewy. Raz kiedys w moja postac piorun trzepnal. Myslalam, ze sie nie pozbieram, szczegolnie, ze gdzies polazlam na zwiedzanie. Wiesz… Mam w swoim swiecie jeziora lawy, kopalnie, podziemne urwiska, jeziora, oceany, strome gory, parowy, I inne twory wygenerowanego swiata. Ja sie boja narazac na niebezpieczenstwa kazda moja postac. Wole jednak trzymac sie glownej bazy I na kilka krokow sie wypuszczac na wycieczki. Dlatego wlasnie te pokrecone tory. Wystarczy postawic wagonik I pojechac do najblizszego punkty startowego. Wlasni o to mi chodzi. Kiedys K mial mi pokazac, jak sie buduje autostrady, ale jakos nam sie zapomnialo. Kiedys tam. Dam rade.

No, jestem ciekawa, jak mapka bedzie wygladac z naniesionymi wezlami komunikacyjnymi. Wyglada na to, ze potrzebuje chwili wytchnienia, skoro mysle o makiecie na market I grze.

Rowniez zaczelam od nowa szalik piorkowy. Beda piora, bo mi pasuja do tej wloczki. No I oczywiscie do czapki. A robie od nowa, bo w ktoryms momencie pociagnelam, czy szarpenlam, za drut I kilka oczek stracilam. A, ze to sa rzedy skrocone, to nie da sie w normalny sposob naprawic. Za duzo czasu by to zajelo. Lepiej zaczac od poczatku. Totez mam pierwszy element. Na markecie nie szlo mi dosyc skladnie, bo wiecej gadalam, ale nie mowie, ze kompletnie nic nie robilam. Ja zawsze cos robie, zwykle nie na temat, ale robie. Dzisiaj mi sie moja Mama snilam. Z samego rana, nawet jasno sie nie zdazylo zrobic, napisalam sms. Od razu odpisala, ze wszystko w porzadku. Druga osoba ze snu, bylam ja. Zwykle, gdy konkretna osoba mi sie sni, to cos sie dzieje. Obudzilam sie po czwartej. Chyba nie za dobrze sie czulam, bo straszny gorac czulam. To byla raczej goraczka. Juz jest o wiele lepiej. Wezme na noc proszka przeciwbolowego. To pewnie zwykle przeziebienie. Mam plan jutro zmienic zwirek chlopcom. Dorzuce im sporo papierkow, I beda sobie gniazdko budowac. Oni maja chyba juz taki instynkt. Zgarniaja podarty papier toaletowy w jeden kat, formuja dolek I tam sie ukladaja. Najczesciej jeden na drugim. Pewnie zeby im cieplej bylo. Jak maja za brudny zwirek, to go przesuwaja z miejsca na miejsce, szurajac przy tym troche.

 

A wracajac do rekodzielniczych planow… Chce porobic wspolny sweterek, bo mam mniejsze druty I ciensza welne niz A. I w zwiazku z tym mam troche wiecej roboty. Ale sobie wymyslilam wzor calkiem zgrabny. Wedlug mnie jest delikatniejszy od wzoru diamentow, I jest latwiejszy do zapamietania. W sumie to ciekawe czy nadal pamietam, jak sie go robi. No sprawdze rowniez jutro. Wlasnie wpadlam na pomysl co zrobic jako makiete. Bedzie przy tym cale mnostwo roboty, ale mam nadzieje, ze warto. Nikt czegos takiego nie ma. Dzisiaj ogladalam biuletyn z glownego zebrania. Opublikowali tam zdjecia stoisk I nie zauwazylam zeby tam bylo to co ja mam w glowie. Najpierw zobacze ile mam siatki do dywanikow. Jak mam sporo, to bedzie to co sobie zamyslilam. Tak, bede robic dywanik. W sumie to najwiecej czasu zajmie mi motanie kawalkow wloczki, bo podejrzewam, ze K z przyjemnoscia mi je potnie na ladne I rowne odcinki. I wlasnie o to chodzi, zeby miec dobre pomysly. Mysle, ze litery zrobie oddzielnie. S powiedziala, ze przyniesie niebieski plastik z listewka do powieszenia na tripodzie. Mam tripod I pomyslalam, ze najpierw na nim przetestuje, jako stojak. Chlopcy sie kloca, albo nie maja jedzenia w misce, albo znowu rywalizuja o cokolwiek tam sie kloca. Czasem tak maja, ze awantura o byle co. ale wowczas to nawet skrawki futra fruwaja w powietrzu, bo oni sie wcale nie oszczedzaja. Dam im lepiej jedzenia, bo juz nawet miska jest w ruchu. Rozbojniki kochane. No tak, zdecydowanie chcieli cos jesc. Ja im nie zaluje jedzenia, ale pory karmienia sa miej wiecej ustalone.

Znowu na liscie leci mi Redlum. Lubie tego audiobook’a. Lekka w miare historia, szybka, wartka akcja. Same dobre strony. O tych gorszych nie chce mi sie pisac, bo sama sobie calkiem fajna ksiazke znielubie. Chyba powinnam sobie gdzies na widoku powiesic karteczke z wiadomoscia do samej siebie, ze nie ma idealnych ksiazek. Takich, do ktorych nie moglabym sie przyczepic. To jak z ludzmi, kazdy ma swoje dobre I te mniej strony. Rowniez duzo zalezy od naszego nastawienia. A skoro mam juz jakas ksiazke, to wole nie miec zadnych oczekiwan, I nie nastawiac sie na Bog wie co, wtedy latwiej I szybciej mozna sie rozczarowac. A przeciez nie o to chodzi. Z ksiazkami glownie, to jak z grami, maja dawac radosc, albo chociaz jakas rozrywke. Nie wiem, jak gore czy smierdzace flaki moga stanowic rozrywke, albo byc powodem do smiechu, ale co kto lubi. Czasem lubie gore, a czasem nie. Kiedys lubilam romanse, a teraz ledwo ledwo przebrne przez nie. Kiedys nie przepadalam za sci-fi, a teraz nawet lubie. Nadal fantastyka nie robi na mnie wrazenia. Ale zawsze bede lubiec bajki, basnie, ksiazki dla dzieci. Momi swojej organicznej, dzieciecej naiwnosci, maja w sobie wlasnie cos takiego szczegolnego. Juz nie ksiazeczka z literkami, ale jeszcze nie ksiazka dla doroslych. Pora zapewne wziac znowu Basniobor Mull’a, albo inne tytuly. Mam tak duzo do czytania, a sie bawie w jakies pisanie. Az mnie bierze pusty smiech. A poczytam sobie…

This entry was posted in Wszystko. Bookmark the permalink.

Leave a comment